Uwielbiam film American Beauty. To film, którego głównym bohaterem jest Lester, znudzony mąż, ojciec, którego nienawidzi własna córka i pracownik, który jest pogardzany przez szefa. Można by powiedzieć zwykły człowiek. Jednak Lester pewnego dnia, wszystko rzuca, zakochuje się w nastolatce i kupuje sportowy czerwony samochód. Robi to, o czym każdy z nas, gdzieś tam w środku marzy, czyli jakby to było fajnie zacząć wszystko zupełnie od nowa.
Ale przechodząc do rzeczy. Jest tam scena, w której główny bohater ogląda występ cheerleaderek. To występ, którzy przykuwa do fotela. Zresztą jak każdy występ cheerleaderek. Dziewczyny ruszają się z precyzją, przekładni szwajcarskiego zegara, ubrane tak atrakcyjnie, że aż bolą oczy. Piękny obrazek, jeden z tych, które powinno się oprawić postawić na szafce i od czasu do czasu odkurzać. Czar pryska, gdy tylko pragniesz przyjrzeć się jednej, następnie drugiej, tak osobno i dokładnie. Okazuje się, że pojedynczo są całkowicie przeciętnymi, niczym poranna gazeta dziewczynami. Bez tej magii, bez skóry jędrnej jak skórka letniego winogrona…… Ale spokojnie, jest na to wytłumaczenie.
Efekt cheerleaderki
Okazuje się, że ludzie wyglądają lepiej w grupie. Na początku myślałem, że to miejska legenda, jednak wtedy natrafiłem na Drew Walkera z Uniwersytetu California, San Diego. Efekt cheerleaderki pojawia się, dlatego, że ludziom podobają się osoby przeciętne, najbardziej symetryczne twarze, o jasnym obliczu, jasnej czystej skórze, wyraźnych oczach itd. A dzieje się to, ponieważ nasz mózg widząc zbiorowość, upraszcza sobie proces poznawczy poprzez uśrednianie pewnych cech, tym samym usuwając, znamiona i blizny, które mogły by okazać się mało atrakcyjne. Owy efekt, dotyczy mężczyzn oraz kobiet w równym stopniu. Badani oceniali twarze w grupie wyżej niż prezentowane osobno, co prawda różnica wynosiła od 5 do 15% jednak zmiana byłą dość powszechna.
Psychological Science, Walker & Vul, 2013
[sc:formularz-dolny ]